Nastało jedno z najgorętszych lat w moim życiu. Konie z Noble Robe przeniosły się bliżej naszego wodopoju. Ja zostałam. Miałam strzec naszego terytorium. Pomagał mi Hasz, choć sama dobrze dałabym sobie radę.
Kolejny raz obudziłam się pod starą, olbrzymią akacją o rozłorzystych konarach na polanie. Płynął przy niej strumyk, w którym nie było już prawie wody. Rozejrzałam się uważnie po polanie i po otaczającym ją rzadkim lesie. Nie zauważyłam tam nawet zająca. Przeraził mnie jedynie brak Hasza. Zazwyczaj to ja budziłam sie pierwsza.
- Hasz ! Hasz !!!! - zaczęłam wołać tak głośno jak tylko mogłam. Po minucie czekania usłyszałam kopyta uderzające o kamienie. Odwróciłam się i zobaczyłam zdyszanego Hasza.
- Gdzieś ty był ?! - krzyknęłam nawet nie witając się.
- Wracają... - wysapał ogier.
- Ale... Jak to ? Mieli tam zostać do końca suszy !
- Wczoraj w nocy wilki zaatakowały Vanitte. Na szczęście nic sie nie stało... - mruknął nadal sapiąc. Nie mówiąc nic więcej położył się w cieniu akacji i zasnął.
Kolejny raz obudziłam się pod starą, olbrzymią akacją o rozłorzystych konarach na polanie. Płynął przy niej strumyk, w którym nie było już prawie wody. Rozejrzałam się uważnie po polanie i po otaczającym ją rzadkim lesie. Nie zauważyłam tam nawet zająca. Przeraził mnie jedynie brak Hasza. Zazwyczaj to ja budziłam sie pierwsza.
- Hasz ! Hasz !!!! - zaczęłam wołać tak głośno jak tylko mogłam. Po minucie czekania usłyszałam kopyta uderzające o kamienie. Odwróciłam się i zobaczyłam zdyszanego Hasza.
- Gdzieś ty był ?! - krzyknęłam nawet nie witając się.
- Wracają... - wysapał ogier.
- Ale... Jak to ? Mieli tam zostać do końca suszy !
- Wczoraj w nocy wilki zaatakowały Vanitte. Na szczęście nic sie nie stało... - mruknął nadal sapiąc. Nie mówiąc nic więcej położył się w cieniu akacji i zasnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz